W II rocznicę katastrofy smoleńskiej w brokowskiej Bibliotece Publicznej wyświetlono film relacjonujący wydarzenia z dnia katastrofy w Smoleńsku. Znany polski karykaturzysta pochodzący z Broku Jacek Frankowski miał lecieć samolotem prezydenckim do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Ostatecznie pojechał samochodem z delegacją leśników Lasów Państwowych, by także sfilmować i zrobić zdjęcia do filmu o martyrologii leśników. Razem z innymi czekał w lesie katyńskim. W pewnym momencie do oczekujących na cmentarzu na delegację z Polski dotarły pierwsze informacje, najpierw o awarii samolotu, później o prowadzonej akcji ratunkowej, wszyscy mieliśmy nadzieję, że nie stało się najgorsze- komentował pan Frankowski.
Kiedy do zebranych dotarła wiadomość o katastrofie, nie wyłączył kamery i stworzył poruszający dokument. Grupa leśników z dyrekcji Lasów Państwowych spokojnie rozmawia z jednym z kapłanów, który niedługo ma odprawiać uroczystą mszę na cmentarzu oficerów polskich. Widać członków rodzin katyńskich, harcerzy, kapelanów.
Kamera uchwyciła moment, kiedy część osób zgromadzonych w lesie katyńskim otrzymuje pierwszą niepokojącą informację o losach prezydenckiego tupolewa. Widzimy posła PiS Andrzeja Adamczyka, który wyraźnie zdenerwowany odczytuje kilku osobom wiadomość esemesową przesłaną automatycznie przez biuro prasowe sejmu: „Samolot z prezydentem rozbił się podchodząc do lądowania na lotnisku w Smoleńsku”. Ludzie przyjmują informację z niedowierzaniem. Jedna z kobiet każe Adamczykowi się wylegitymować, bo podejrzewa ponurą prowokację.
– Jakieś 10 sekund wcześniej usłyszałem za sobą słowa: „Samolot prezydencki się rozbił”. Odwróciłem się i spojrzałem na całkowicie zdruzgotanego człowieka. Popatrzyłem na niego jak na szaleńca – pamięta Jacek Frankowski. Pierwsze informacje niosą jeszcze zebranym nadzieję. Mówi się najpierw o awarii samolotu, później o prowadzonej akcji ratunkowej. W filmie Frankowskiego widzimy posła PiS Bogusława Kowalskiego, który przez komórkę mówi do kogoś: „Wszyscy to przeżywamy, płyną łzy. Chcemy jak najlepszych wiadomości i nasłuchujemy, co się dzieje. Liczymy na cud...”. Wypowiedź urywa się, bo ktoś niewidoczny na ekranie oznajmia straszną prawdę: „Nikt nie przeżył”.
Wcześniej chcieliśmy myśleć, że doszło do poważnej awarii, ale że nie ma ofiar. Telefon od żony odarł mnie z wszelkich złudzeń. Stanąłem z boku, wyłączyłem się z tłumu i ogarnęło mnie poczucie beznadziei, pustki, bezsensu. Nie wiem jak to się stało, że nie wyłączyłem kamery. Po kilku minutach w kadr przypadkiem wszedł mi fotoreporter Jan Gruszyński. Wtedy się zmobilizowałem i wróciłem na cmentarz, podszedłem do włączonej kamery i filmowałem.
Przejęty Gruszyński opowiada w filmie o wieczornej rozmowie 9 kwietnia z prezydentem Kaczorowskim. Jak się okazało, ostatniej. Tragiczna wiadomość dociera do coraz większej liczby osób. Zapada grobowa cisza, którą przecina modlitwa. Jeden z księży zaczyna spontanicznie odmawiać różaniec. Odzywa się dzwon na cmentarzu katyńskim. Po chwili z tłumu występuje minister Jacek Sasin:
– Przyjechaliśmy czcić ofiary zbrodni katyńskiej. Miał być tutaj dzisiaj prezydent Rzeczypospolitej. Niestety, pana prezydenta nie ma z nami...
Rozpoczyna się msza żałobna. Słychać przejmujące śpiewy chórów, które wzmacniają niemal eschatologiczną atmosferę. Frankowski filmuje rzędy pustych krzeseł, które mieli zająć ministrowie, parlamentarzyści, generałowie, przedstawiciele rodzin katyńskich. I jedno krzesło szczególne, o które oparty został wieniec z biało-czerwoną szarfą. – Miał być z nami pan prezydent. On jest z nami, o czym świadczy wieniec i flaga w miejscu, gdzie miał siedzieć – mówi w homilii ks. Julian Żołnierkiewicz. – Dzisiejsza msza nie tak miała wyglądać. Miało być zupełnie inaczej. Przede wszystkim te krzesła miały być pełne. One nie miały być dzisiaj puste...
Przejmujących momentów w filmie Jacka Frankowskiego jest wiele. Jak ten, kiedy podchodzi z kamerą do grupy mężczyzn, wśród których stoi poseł Marek Suski. Jeden z pracowników NBP przekazuje mu informację o śmierci wielu przyjaciół posła. Suski zaczyna łkać. Prosi, by nie filmować, dlatego Frankowski odchodzi dalej. Dzięki temu, że pan Jacek nie wyłączył w chwili załamania kamery, powstał poruszający dokument o jeszcze jednym mrocznym poranku w lesie katyńskim, który na zawsze wpisał się w polską historię. Pan Jacek powiedział widzom w bibliotece, że msza święta była wyjątkową w jego życiu. Było jeszcze wiele pytań i odpowiedzi po projekcji filmu przy tradycyjnej herbatce i ciastku. Dziękując za poświęcony czas i film dla biblioteki dyrektorka Elżbieta Kaczyńska wręczyła kwiaty i zaprosiła pana Jacka na następne spotkania.

                                       Opracowała: Elżbieta Kaczyńska

Wiecej w galerii zdjęć: Projekcja filmu dokumentalnego pt. "10.04.2010 LAS KATYŃSKI"